Zacisnęłam z całej siły pięści, tym samym gniotąc list. Po chwili dosiadł się do mnie Sebastian , przytulił i pocałował w czoło.
- Kochanie, chodźmy stąd. – szepnął obejmując mnie ramieniem i pozostawiając głuchą ciszę zeszliśmy wolno po schodach. Wychodząc znów znaleźliśmy się w parku .
- Usiądźmy tutaj, co ? – zapytał .
- Tutaj ? – burknęłam przed oczyma mając tą ławkę, na której to ten chłopak ostatnio potrafił mnie wesprzeć. Spojrzałam w niebo biorąc głęboki oddech. Po chwili rozpłakałam się jak dziecko. Podbiegł do mnie i nie zmuszając by cokolwiek mu tłumaczyć wziął mnie idąc w inne miejsce. Usiedliśmy pod jednym z opustoszałych drzew w tym parku.
- To może teraz powiesz mi o co chodzi .. – zaczął niepewnie, nie chcąc mnie niczym urazić.
- Nie teraz, okej ? – powiedziałam .
- Dobrze. – odparł . – To co, jedziemy do domu i szykujemy się na wieczór ?
- Nie wiem, czy dam radę w tym stanie dziś się bawić.
- No kocie, proszę Cię. Wszyscy będą czekać i w ogóle.
- Dobrze, spróbuję się ogarnąć. – powiedziałam słodko się uśmiechając. Wytarł kciukiem mój mokry od łez policzek i namiętnie pocałował moje usta. Wstaliśmy idąc za rękę na pobliski przystanek. Z uśmiechem mijaliśmy przechodzących ludzi , szczęśliwi jak nigdy dotąd napawaliśmy się wzajemną miłością.
- Wiesz, że Cię kocham ? – zapytał zatrzymując mnie silnymi rękoma.
- Wiem, ale chodź bo nie zdążymy. – nalegałam ciągnąc Go usilnie.
- No idę, idę , skarbie mój. – szepnął ruszając do przodu.
- Stój ! – krzyknęłam . Spojrzał na mnie ze zdziwieniem , po czym skierował swoje oczy wprost w moje tęczówki. – też Cię kocham ! – wydarłam się chwilę później wybuchając śmiechem. Szybko wbiegliśmy do autobusu, który właśnie zajechał. Zajęliśmy kameralne miejsca znajdując w nich czas dla siebie. Chodź mało wygodnie, mimo to wystarczało by móc cieszyć się sobą. W końcu zajechaliśmy na miejsce, czule pożegnał mnie przed drzwiami domu zapewniając przybycie przed imprezą. Wpakowałam się do domu, ściągając buty i rzucając plecak przed kuchnią.
- Jestem ! – krzyknęłam oznajmiając wszystkim.
- Chyba zakochana. – dodała mama czochrając moje włosy .
- Oj tam, oj tam . – rzuciłam wskakując na blat w kuchni. – Co dziś na obiad ?
- No więc słuchaj córeczko. Sytuacja wygląda tak. Ja mam pilny wyjazd służbowy do Warszawy. Tata obiecał, że będzie mi towarzyszył. Twój brat na weekend jedzie do kumpli pod namioty. Masz pusty dom, proszę tu bez żadnych imprez i wszystko ma być tak jak jest. Zostawiam Ci kartę kredytową i liczę na twój rozsądek. Zamów sobie coś na obiad jeśli możesz, bo my właśnie jedziemy. Będziemy jakoś w poniedziałek także do szkoły musisz sama wstać. Mikołaj wróci w niedzielę . Bynajmniej tak mówił. Jakby coś się działo dzwoń do niego. Pa córeczko .
- Yy.. no cześć ? – rzuciłam lekko zdziwiona, a z drugiej strony przyzwyczajona do tego typu akcji. ‘ Wolna chata ‘ rzuciłam biegnąc energicznie do góry. Załączyłam jakiś dobry bit w głośnikach napełniając sobie wannę gorącą wodą z tysiącem różnych olejków. Zamoczyłam się po czubek nosa wirując szamponem we włosach. Wypachniłam się do granic możliwości i owinięta ręcznikiem na ciele i na głowie wyszłam z łazienki lecąc na dół. Wbiegłam do salonu chcąc znaleźć swój czarny lakier do paznokci. Na przywitanie na kanapie spotkałam tam kumpli mojego brata.
- Ula la . – syknęli oboje mierząc mnie od góry do dołu.
- Wara od Niej ! – krzyknął Mikołaj wychodzący z kuchni. – Siora, my spadamy nie ? Wpadłem tylko po jakieś siano. Baw się dobrze.
- No no . – rzuciłam omijając łukiem kuszące spojrzenia chłopaków. Wyjmując z komody lakier pobiegłam znów na górę by skończyć swoją pielęgnację. Wysuszyłam włosy, nałożyłam wszystkie płyny po czym wyprostowałam je do idealności. Pomalował oczy kredką i rzęsy tuszem. Nałożyłam niewielką ilość lekko różowego pudru na policzki. Owinięta w ręcznik weszłam do swojego pokoju chcąc poszukać rzeczy na wieczór. Nagle moim oczom ukazał się siedzący na łóżku Seba.
- mm, skarbie. Jak pięknie wyglądasz. – rzucił.
- Przestań, przecież jeszcze się nie ubrałam. W ogóle skąd ty się tu wziąłeś ?
- Drzwi były otwarte, a ty chyba suszyłaś włosy, więc nie słyszałaś dzwonka. Pomyślałem, że tu poczekam.
- No nie ma sprawy.
- A tak w ogóle, impreza odwołana .
- Co ? Dlaczego ?
- Ekipa ma jakieś spiny z rodzicami. Połowa nie może przyjść, Aśka jest przeziębiona. Diler ruszył na Kraków po towar.
- Fuck. – syknęłam siadając obok Niego.
- Ale nie ma się co denerwować. Jutro nadrobimy, a dziś możemy spędzić ten wieczór razem. – szepnął delikatnie muskając ustami moje nagie ramie. Spojrzał się beztrosko namiętnie łącząc nasze usta. Przechylił moje ciało kładąc je delikatnie na intensywnej czerni pościeli. Biały ręcznik współgrał z barwą łóżka. Jego dłonie błądziły po moim ciele, chwilę później już straciłam kontrolę nad światem. Poczułam tylko brak jakichkolwiek ubrań na sobie i zapewnione bezpieczeństwo w Jego dłoniach.
- Kochanie, chodźmy stąd. – szepnął obejmując mnie ramieniem i pozostawiając głuchą ciszę zeszliśmy wolno po schodach. Wychodząc znów znaleźliśmy się w parku .
- Usiądźmy tutaj, co ? – zapytał .
- Tutaj ? – burknęłam przed oczyma mając tą ławkę, na której to ten chłopak ostatnio potrafił mnie wesprzeć. Spojrzałam w niebo biorąc głęboki oddech. Po chwili rozpłakałam się jak dziecko. Podbiegł do mnie i nie zmuszając by cokolwiek mu tłumaczyć wziął mnie idąc w inne miejsce. Usiedliśmy pod jednym z opustoszałych drzew w tym parku.
- To może teraz powiesz mi o co chodzi .. – zaczął niepewnie, nie chcąc mnie niczym urazić.
- Nie teraz, okej ? – powiedziałam .
- Dobrze. – odparł . – To co, jedziemy do domu i szykujemy się na wieczór ?
- Nie wiem, czy dam radę w tym stanie dziś się bawić.
- No kocie, proszę Cię. Wszyscy będą czekać i w ogóle.
- Dobrze, spróbuję się ogarnąć. – powiedziałam słodko się uśmiechając. Wytarł kciukiem mój mokry od łez policzek i namiętnie pocałował moje usta. Wstaliśmy idąc za rękę na pobliski przystanek. Z uśmiechem mijaliśmy przechodzących ludzi , szczęśliwi jak nigdy dotąd napawaliśmy się wzajemną miłością.
- Wiesz, że Cię kocham ? – zapytał zatrzymując mnie silnymi rękoma.
- Wiem, ale chodź bo nie zdążymy. – nalegałam ciągnąc Go usilnie.
- No idę, idę , skarbie mój. – szepnął ruszając do przodu.
- Stój ! – krzyknęłam . Spojrzał na mnie ze zdziwieniem , po czym skierował swoje oczy wprost w moje tęczówki. – też Cię kocham ! – wydarłam się chwilę później wybuchając śmiechem. Szybko wbiegliśmy do autobusu, który właśnie zajechał. Zajęliśmy kameralne miejsca znajdując w nich czas dla siebie. Chodź mało wygodnie, mimo to wystarczało by móc cieszyć się sobą. W końcu zajechaliśmy na miejsce, czule pożegnał mnie przed drzwiami domu zapewniając przybycie przed imprezą. Wpakowałam się do domu, ściągając buty i rzucając plecak przed kuchnią.
- Jestem ! – krzyknęłam oznajmiając wszystkim.
- Chyba zakochana. – dodała mama czochrając moje włosy .
- Oj tam, oj tam . – rzuciłam wskakując na blat w kuchni. – Co dziś na obiad ?
- No więc słuchaj córeczko. Sytuacja wygląda tak. Ja mam pilny wyjazd służbowy do Warszawy. Tata obiecał, że będzie mi towarzyszył. Twój brat na weekend jedzie do kumpli pod namioty. Masz pusty dom, proszę tu bez żadnych imprez i wszystko ma być tak jak jest. Zostawiam Ci kartę kredytową i liczę na twój rozsądek. Zamów sobie coś na obiad jeśli możesz, bo my właśnie jedziemy. Będziemy jakoś w poniedziałek także do szkoły musisz sama wstać. Mikołaj wróci w niedzielę . Bynajmniej tak mówił. Jakby coś się działo dzwoń do niego. Pa córeczko .
- Yy.. no cześć ? – rzuciłam lekko zdziwiona, a z drugiej strony przyzwyczajona do tego typu akcji. ‘ Wolna chata ‘ rzuciłam biegnąc energicznie do góry. Załączyłam jakiś dobry bit w głośnikach napełniając sobie wannę gorącą wodą z tysiącem różnych olejków. Zamoczyłam się po czubek nosa wirując szamponem we włosach. Wypachniłam się do granic możliwości i owinięta ręcznikiem na ciele i na głowie wyszłam z łazienki lecąc na dół. Wbiegłam do salonu chcąc znaleźć swój czarny lakier do paznokci. Na przywitanie na kanapie spotkałam tam kumpli mojego brata.
- Ula la . – syknęli oboje mierząc mnie od góry do dołu.
- Wara od Niej ! – krzyknął Mikołaj wychodzący z kuchni. – Siora, my spadamy nie ? Wpadłem tylko po jakieś siano. Baw się dobrze.
- No no . – rzuciłam omijając łukiem kuszące spojrzenia chłopaków. Wyjmując z komody lakier pobiegłam znów na górę by skończyć swoją pielęgnację. Wysuszyłam włosy, nałożyłam wszystkie płyny po czym wyprostowałam je do idealności. Pomalował oczy kredką i rzęsy tuszem. Nałożyłam niewielką ilość lekko różowego pudru na policzki. Owinięta w ręcznik weszłam do swojego pokoju chcąc poszukać rzeczy na wieczór. Nagle moim oczom ukazał się siedzący na łóżku Seba.
- mm, skarbie. Jak pięknie wyglądasz. – rzucił.
- Przestań, przecież jeszcze się nie ubrałam. W ogóle skąd ty się tu wziąłeś ?
- Drzwi były otwarte, a ty chyba suszyłaś włosy, więc nie słyszałaś dzwonka. Pomyślałem, że tu poczekam.
- No nie ma sprawy.
- A tak w ogóle, impreza odwołana .
- Co ? Dlaczego ?
- Ekipa ma jakieś spiny z rodzicami. Połowa nie może przyjść, Aśka jest przeziębiona. Diler ruszył na Kraków po towar.
- Fuck. – syknęłam siadając obok Niego.
- Ale nie ma się co denerwować. Jutro nadrobimy, a dziś możemy spędzić ten wieczór razem. – szepnął delikatnie muskając ustami moje nagie ramie. Spojrzał się beztrosko namiętnie łącząc nasze usta. Przechylił moje ciało kładąc je delikatnie na intensywnej czerni pościeli. Biały ręcznik współgrał z barwą łóżka. Jego dłonie błądziły po moim ciele, chwilę później już straciłam kontrolę nad światem. Poczułam tylko brak jakichkolwiek ubrań na sobie i zapewnione bezpieczeństwo w Jego dłoniach.
coż mówić swietnie jak zawsze zresztą ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
I`m lovin it !
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;D
OdpowiedzUsuńChcę Cię zaprosić do mnie. http://ihateyouandyourlove.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńChcę poznać Twoje zdanie. I z całego serca, jestem otwarta na krytykę. ;)