Tamtego wieczora zasnęłam. Rano przebudził mnie hałas stłuczonych talerzy w wykonaniu mamy i zalanie łazienki przez tatę. W całym domu rozegrał się wielki chaos i bieganina. Otarłam niezdarnie oczy przecierając dotychczasowo lekko trzymający się jeszcze tusz i czerń kredki. Zaspana zeszłam po schodach zmierzając do kuchni. Wyciągnęłam płatki ciągnąc paczkę z dwóch stron, jakby to nie było rozerwałam ją w całości wysypując całą zawartość na zimne płytki. Oczywiście miliony czekoladowych kuleczek uciekło pod szafkę, a reszta zaczęła kulać się po całej kuchni , prawie przechodząc próg salonu. Wstałam rozdeptując te, które pominęłam przy odgarnianiu i wyciągnęłam z lodówki mleko. Wlałam do szklanki jednym duszkiem wypijając do dna. Chwilę później w kuchni przywitał mnie Mikołaj.
- Kurwa, co ty narobiłaś ? – zapytał ogarniając powoli stan w kuchni.
- Śniadanie robię. – syknęłam wślizgując się na wysokie krzesło.
- A to smacznego. – odpowiedział chwytając mleko i siadając naprzeciw mnie.
- No dzieciaczki ! Do szkoły, a nie mi tu śpicie w kuchni. – krzyknęła mama .
- Mamoo . – powiedzieliśmy równo.
- Ale bez dyskusji, nie dość, że o mało co twój brat wczoraj nie pobił jakiegoś kolesia to jeszcze będziecie mi tu marudzić. No już, wynocha do siebie ! – krzyknęła przeganiając nas ścierką.
- Czyli jednak, tego nie zrobiłeś. – szepnęłam do brata na schodach.
- A ty jednak coś pamiętasz. – wykrztusił skręcając do swojego pokoju. Wtedy do głowy wróciła mi cała sytuacja z wczoraj. Usiadłam na łóżku w głowie mając słowa Mikołaja „Zabije skurwysyna ! ” . Ubrałam jakieś jasne jeansy i koronkową bluzkę, do ręki wzięłam beżowy sweterek na poranne ochłodzenie . Do tego jakieś wygodne buty i lekki makijaż. Wyprostowałam włosy , po czym biorąc plecak w rękę zeszłam na dół. Minęłam się ramię w ramię z Mikołajem i bez odpowiedzi zostawiając Jego pytanie „ Jedziesz ze mną ? ” wyszłam z mieszkania. Powolnym ruchem doszłam na przystanek lokując swój tyłek gdzieś na murku. Zdążyłam odpalić szluga lekceważąc spojrzenia ciekawskich sąsiadek. W końcu przyjechał autobus, wsiadłam mierząc miejsce gdzieś na tyle. Było jedno wolne, tuż obok Sebastiana. Podeszłam próbując tam usiąść.
- Zajęte . – syknął rzucając na miejsce plecak.
- Że co ? – zapytałam patrząc na Niego wielkimi oczami. Chwilę później usłyszałam za sobą maleńkie i przesłodzone „ Przepraszam, chciałabym przejść ”, z ust jakiejś taniej laleczki. Zmierzyłam Ją wzrokiem chwilę później przenosząc go na Sebę. Ironicznie uśmiechnęłam się zajmując miejsce tuż przed nim. Widziałam tylko ‘ rybki ‘ na twarzach znajomych . Włożyłam w uszy słuchawki patrząc przez szybę. Co chwilę dźwięk muzyki przebijał Jej tandetny śmiech . Zgłośniłam Palucha na ful patrząc jak niektórzy chwytają bit ze słuchawek . Mimo wszystko w szybie wciąż odbijała mi się jej twarz , Jego oczy i dłonie, które błądziły po Jej udach. Gdy już autobus zatrzymał się na miejscu ekspresyjnym ruchem wstałam z miejsca tym samym nadeptując na jej maleńką stopę.
- Au . – pisnęła, ale dźwięk muzyki nie pozwolił mi tego usłyszeć. Po chwili poczułam mocne złapanie mnie za ramię, spojrzałam na tę dłoń, po czym oczy skierowałam na Sebastiana. Parsknęłam mu śmiechem w twarz opuszczając zatłoczony autobus. Tuż przed szkołą podeszłam by przywitać się z resztą ekipy. Chwilę później dołączył Sebastian, demonstrując nam namiętne pożegnanie z tą lalą. Minutę po dzwonku ruszyliśmy na religię. Weszliśmy spóźnieni całą grupą do klasy zajmując swoje miejsca.
- Zaraz was spiszę . – usłyszeliśmy z ust katechetki.
- No i ? – zapytał Prosty wprawiając klasę w śmiech .
- Do modlitwy . – powiedziała żegnając się . Zajęliśmy miejsca wpatrując się w kruchą twarz kobiety. Od razu przeszła do lekcji. Zapisując na tablic wielki temat : CZYM JEST MIŁOŚĆ ? Stanęła obok biurka w ręku trzymając kredę.
- No, czym ? – zapytała nie otrzymując odpowiedzi. – to może spóźnieni Nam powiedzą . – rzuciła wskazując na mnie .
- Miłość ? – zaczęłam . – Jest szczęściem .
- Bólem . – usłyszałam z ławki przed sobą.
- Dlaczego Sebastian twierdzisz, że jest bólem ? – zapytała katechetka.
- Bo ludzie z miłości ranią . – odpowiedział.
- Bo niektórzy ludzie nie warci są miłości. – syknęłam bazgrając w zeszycie wielkie serce.
- Bo być może niektórzy nie potrafią jej docenić. – warknął spod nosa.
- Bo miłość jest po prostu miłością. Czymś, co nie powinno stwarzać kłopotów, czy bólu. Czymś, co zawsze powinno stać na pierwszym miejscu. Miłość powinna być ponad wszystko, a co najważniejsze powinna być wieczna. Bo jeśli się kocha, to tak na zawsze – nie na chwilę. – powiedziałam utrzymując wzrok na ciemnych włosach siedzącego przede mną Sebastiana.
- Piękna wypowiedź. To może oboje wstańcie . Widzę, że świetnie się uzupełniacie. – powiedziała. – Może przedstawicie Nam pewną scenkę. – rzuciła uśmiechając się. – Niech będzie ona pod tytułem „ Bolesna miłość ” . No już, już. Wstańcie i zapraszam na środek klasy. – powiedziała ponaglając nasze niepewne ruchy. Stanęliśmy naprzeciw siebie spoglądając sobie w oczy. Staliśmy tak w ciszy przez krótką chwilę.
- Zacznij od słów ‘ jak mogłeś ? myślisz, że jestem zabawką ? ‘ – rzuciła do mnie kobieta .
- Jak mogłeś ? Myślisz, że jestem zabawką ? – krzyknęłam na całą klasę wprawiając go w osłupienie.
- Nie. Nic nie myślałem. – warknął cicho.
- No właśnie widać. Twoja miłość, to tylko wielkie ‘ Ja ‘ , nie miałeś miejsca na Nas , na Nic, własne ego cię przerosło, a w tym chodzi o to, by kochać, a nie nie odwzajemniać.
- Kochałem, ale nie można wybaczyć wszystkiego.
- Widocznie nie na wszystko Cię stać. Ludzie popełniają błędy.
- Ale trzeba się umieć do nich przyznać.
- No właśnie. – odpowiedziałam w tym samym czasie łapiąc się za spuchniętą wargę. – nie chciałam cierpieć, ale tylko tyle z twojej strony otrzymałam. I tylko przykro mi, że potrafisz rozmawiać w ten oto sposób, ale jeśli chcesz, to niech wszyscy się dowiedzą – skurwysyn z Ciebie ! – krzyknęłam natychmiast wybiegając z klasy .
- Kurwa, co ty narobiłaś ? – zapytał ogarniając powoli stan w kuchni.
- Śniadanie robię. – syknęłam wślizgując się na wysokie krzesło.
- A to smacznego. – odpowiedział chwytając mleko i siadając naprzeciw mnie.
- No dzieciaczki ! Do szkoły, a nie mi tu śpicie w kuchni. – krzyknęła mama .
- Mamoo . – powiedzieliśmy równo.
- Ale bez dyskusji, nie dość, że o mało co twój brat wczoraj nie pobił jakiegoś kolesia to jeszcze będziecie mi tu marudzić. No już, wynocha do siebie ! – krzyknęła przeganiając nas ścierką.
- Czyli jednak, tego nie zrobiłeś. – szepnęłam do brata na schodach.
- A ty jednak coś pamiętasz. – wykrztusił skręcając do swojego pokoju. Wtedy do głowy wróciła mi cała sytuacja z wczoraj. Usiadłam na łóżku w głowie mając słowa Mikołaja „Zabije skurwysyna ! ” . Ubrałam jakieś jasne jeansy i koronkową bluzkę, do ręki wzięłam beżowy sweterek na poranne ochłodzenie . Do tego jakieś wygodne buty i lekki makijaż. Wyprostowałam włosy , po czym biorąc plecak w rękę zeszłam na dół. Minęłam się ramię w ramię z Mikołajem i bez odpowiedzi zostawiając Jego pytanie „ Jedziesz ze mną ? ” wyszłam z mieszkania. Powolnym ruchem doszłam na przystanek lokując swój tyłek gdzieś na murku. Zdążyłam odpalić szluga lekceważąc spojrzenia ciekawskich sąsiadek. W końcu przyjechał autobus, wsiadłam mierząc miejsce gdzieś na tyle. Było jedno wolne, tuż obok Sebastiana. Podeszłam próbując tam usiąść.
- Zajęte . – syknął rzucając na miejsce plecak.
- Że co ? – zapytałam patrząc na Niego wielkimi oczami. Chwilę później usłyszałam za sobą maleńkie i przesłodzone „ Przepraszam, chciałabym przejść ”, z ust jakiejś taniej laleczki. Zmierzyłam Ją wzrokiem chwilę później przenosząc go na Sebę. Ironicznie uśmiechnęłam się zajmując miejsce tuż przed nim. Widziałam tylko ‘ rybki ‘ na twarzach znajomych . Włożyłam w uszy słuchawki patrząc przez szybę. Co chwilę dźwięk muzyki przebijał Jej tandetny śmiech . Zgłośniłam Palucha na ful patrząc jak niektórzy chwytają bit ze słuchawek . Mimo wszystko w szybie wciąż odbijała mi się jej twarz , Jego oczy i dłonie, które błądziły po Jej udach. Gdy już autobus zatrzymał się na miejscu ekspresyjnym ruchem wstałam z miejsca tym samym nadeptując na jej maleńką stopę.
- Au . – pisnęła, ale dźwięk muzyki nie pozwolił mi tego usłyszeć. Po chwili poczułam mocne złapanie mnie za ramię, spojrzałam na tę dłoń, po czym oczy skierowałam na Sebastiana. Parsknęłam mu śmiechem w twarz opuszczając zatłoczony autobus. Tuż przed szkołą podeszłam by przywitać się z resztą ekipy. Chwilę później dołączył Sebastian, demonstrując nam namiętne pożegnanie z tą lalą. Minutę po dzwonku ruszyliśmy na religię. Weszliśmy spóźnieni całą grupą do klasy zajmując swoje miejsca.
- Zaraz was spiszę . – usłyszeliśmy z ust katechetki.
- No i ? – zapytał Prosty wprawiając klasę w śmiech .
- Do modlitwy . – powiedziała żegnając się . Zajęliśmy miejsca wpatrując się w kruchą twarz kobiety. Od razu przeszła do lekcji. Zapisując na tablic wielki temat : CZYM JEST MIŁOŚĆ ? Stanęła obok biurka w ręku trzymając kredę.
- No, czym ? – zapytała nie otrzymując odpowiedzi. – to może spóźnieni Nam powiedzą . – rzuciła wskazując na mnie .
- Miłość ? – zaczęłam . – Jest szczęściem .
- Bólem . – usłyszałam z ławki przed sobą.
- Dlaczego Sebastian twierdzisz, że jest bólem ? – zapytała katechetka.
- Bo ludzie z miłości ranią . – odpowiedział.
- Bo niektórzy ludzie nie warci są miłości. – syknęłam bazgrając w zeszycie wielkie serce.
- Bo być może niektórzy nie potrafią jej docenić. – warknął spod nosa.
- Bo miłość jest po prostu miłością. Czymś, co nie powinno stwarzać kłopotów, czy bólu. Czymś, co zawsze powinno stać na pierwszym miejscu. Miłość powinna być ponad wszystko, a co najważniejsze powinna być wieczna. Bo jeśli się kocha, to tak na zawsze – nie na chwilę. – powiedziałam utrzymując wzrok na ciemnych włosach siedzącego przede mną Sebastiana.
- Piękna wypowiedź. To może oboje wstańcie . Widzę, że świetnie się uzupełniacie. – powiedziała. – Może przedstawicie Nam pewną scenkę. – rzuciła uśmiechając się. – Niech będzie ona pod tytułem „ Bolesna miłość ” . No już, już. Wstańcie i zapraszam na środek klasy. – powiedziała ponaglając nasze niepewne ruchy. Stanęliśmy naprzeciw siebie spoglądając sobie w oczy. Staliśmy tak w ciszy przez krótką chwilę.
- Zacznij od słów ‘ jak mogłeś ? myślisz, że jestem zabawką ? ‘ – rzuciła do mnie kobieta .
- Jak mogłeś ? Myślisz, że jestem zabawką ? – krzyknęłam na całą klasę wprawiając go w osłupienie.
- Nie. Nic nie myślałem. – warknął cicho.
- No właśnie widać. Twoja miłość, to tylko wielkie ‘ Ja ‘ , nie miałeś miejsca na Nas , na Nic, własne ego cię przerosło, a w tym chodzi o to, by kochać, a nie nie odwzajemniać.
- Kochałem, ale nie można wybaczyć wszystkiego.
- Widocznie nie na wszystko Cię stać. Ludzie popełniają błędy.
- Ale trzeba się umieć do nich przyznać.
- No właśnie. – odpowiedziałam w tym samym czasie łapiąc się za spuchniętą wargę. – nie chciałam cierpieć, ale tylko tyle z twojej strony otrzymałam. I tylko przykro mi, że potrafisz rozmawiać w ten oto sposób, ale jeśli chcesz, to niech wszyscy się dowiedzą – skurwysyn z Ciebie ! – krzyknęłam natychmiast wybiegając z klasy .
wow świetna część. już nie mogę doczekać się kolejnej notki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
Zajebisteeee! :D
OdpowiedzUsuńDziewczyno Ty wymiatasz! :*
Czekam z niecierpliwością na kolejną część. :)
Masz talent. :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następną notkę. :)
Zajebista notka... Czekam na następną < 333
OdpowiedzUsuńpisz jak najszybciej kolejną część ;)
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać . xD
zgadzam się z osóbkami na górze.
OdpowiedzUsuń