niedziela, 4 września 2011


Schowałam twarz w dłonie ukradkiem wycierając słone łzy.
- A ja nienawidzę Ciebie ! – krzyknęłam biorąc w rękę leżący na ziemi plecak i uciekając jak najdalej. Nie bałam się Go, przeraziło mnie tylko to, jak mnie potraktował. Biegłam przez pewną chwilę nagle przystając , oparłam się o poręcz krawężnika na moście. Wyciągnęłam chusteczkę czując lekko podpuchniętą wargę. W chwilę cała biel zrobiła się krwisto – czerwona . Kątem oka widziałam przeraźliwe spojrzenia ludzi albo parkę dzieci z mamą pytając ‘ Co się stało tej pani ? ‘ . Jej odpowiedź była oczywista ‘ Pewnie się gdzieś przewróciła ‘ . Za chwilę poczułam Jej obecność obok siebie.
- Mogę w jakiś sposób pomóc ? – zapytała .
- Nie, dziękuję. Nic nie da się z tym zrobić . – odparłam ocierając koniuszkami palców krew.
- Spójrz, mam dwoje dzieci, kochanych dzieci. Jesteśmy tylko we trójkę , ale szczęśliwi, a co najważniejsze – cali i zdrowi. Nie potrzebowałam tego tyrana. Wiem, kochasz, ale to samobójca. Bo człowiek, który w ten sposób traktuje miłość swojego życia, kaleczy sam siebie. Mówi to trzydziestoparoletnia kobieta po przejściach, więc nie pozwól sobie wejść na głowę póki nie jest za późno. – powiedziała odchodząc do dzieci bawiących się na placu zabaw. – Maluchy , idziemy ! - krzyknęła chwilę później odwracając się do mnie i żegnając spokojnym uśmiechem. Wzięłam głęboki oddech ruszając w swoją prawą stronę, ku wyjściu. Nagle wpadłam w bluzę, którą dobrze znałam  . Jej zapach zapierał dech w piersiach , a delikatność sprawiała dreszcze na skórze. Nie spoglądałam w górę, dobrze wiedziałam z kim mam do czynienia.
- Odejdź . – powiedziałam cicho z głową spuszczoną w dół.
- Przepraszam kotek . – wyszeptał próbując mnie przytulić.
- Kotek ? A widzisz kurwa żebym miała cztery łapy i ogon ?! – krzyknęłam popychając go i biegnąc jak najszybciej przed siebie. W końcu pozbyłam się Jego obecności. Usiadłam gdzieś na uboczu parku w osamotnionej ławce, którędy nikt nie przechodził . Poczułam wibracje w kieszeni .
- Siostra, gdzie jesteś ? – zapytał Mikołaj .
- yy, to znaczy, jaa..  wrócę autobusem . – rzuciłam jąkając się .
- Ale ja właśnie wracam, a widziałem Twoją ekipę na mieście także myślałem, że już skończyłaś.
- Trening mam zaraz. – powiedziałam próbując wymknąć się z Jego nadopiekuńczości.
- No okej, do zobaczenia w domu.
- No cześć. – rzuciłam rozłączając się . Ruszyłam w stronę najbliższego przystanku autobusowego . Usiadłam na ławce chowając w jakiś sposób twarz przed natarczywymi spojrzeniami starych , upierdliwych babć.  W końcu wsiadłam podążając do siebie . Zajęłam najodleglejsze miejsce w samym zakątku autobusu. Włożyłam w uszy słuchawki zatracając się w piosence Pezeta – Spadam. Przymknęłam oczy, a chwilę później spod zimnych powiek wyłoniła się mała, słona łza. Otarłam ją ukradkiem wysiadając. Nie poszłam wcale do domu. Było już trochę później niż zwykle. Weszłam do klubu, w którym zawsze z ekipą balowaliśmy . Zajęłam miejsce przy barze, prosząc znajomego barmana o drinka. Nie zdążyłam się wcale ogarnąć, a już zrobiło się ciemno. Piłam drinka za drinkiem, setę za setą . Nie przejmowałam się już krwawiącą wargą, której ból nie chciał ustąpić. Czułam już tylko miłe uczucie, w którym nic złego się nie dzieje. Cały bar wirował mi w głowie . Umknęłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem niezdarnie poprawiając fryzurę , kiedy z drzwi toalety wyszła ona, Miśka. Ubrana w krótką czarną miniówkę, wysadzaną kryształkami , krótką bluzkę i wysokie , czarne szpilki . Delikatnie  przymknęła drzwi podchodząc do lustra.
- Gdzie z tym wytapetowanym ryjem ? Chcesz zaraz szkło zbierać ? – zapytałam lekko się podśmiewując .
- Spadaj . – pisnęła wymachując mi przed oczami tipsami.
- Gdyby nie Ty, mój związek nadal byłby wspaniały. Wszystko byłoby tak idealne, jak na początku, ale jak zwykle ty musisz wpieprzyć się z tym wielkim ‘ Ja ‘ .  Szmata ! – warknęłam uderzając Ją w ramię.
- Odwal się . – warknęła ciągnąc mnie za włosy. Popchnęłam Ją z całej siły do momentu , gdy wpadła do toalety. Podeszłam kopiąc Ją w żebra, a chwilę później wkładając jej głowę do toalety spuściłam wodę.
- Zwykła kurwa ! – krzyknęłam poprawiając się chwilę w lustrze i ostatni raz spoglądając na jej zakrwawioną mordę wyszłam. Po wyjściu stamtąd od razu zakręciło mi się w głowie. Chwiejnym krokiem podeszłam do baru.
- O , widzę, że już procenty wirują. – rzucił barman.
- Nie pierdol tylko polewaj . – powiedziałam kiwając ręką.
- Nie, nie. Tej pani już wystarczy. – usłyszałam znajomy głos.
- Mikołaj ? A ty tu co.. ? – zapytałam .
- Idziemy. – powiedział biorąc mnie i płacąc barmanowi stówą. Wyszliśmy przed bar zmierzając chodnikiem.
- Ale ja nie idę do domu.  – mówiłam próbując wymknąć mu się z rąk.
- Idziesz, idziesz, ale jeszcze o tym nie wiesz. - w pewnej chwili poczułam jak bierze mnie na ręce i wnosząc do domu powoli wchodzi po schodach. Zaniósł mnie do pokoju kładąc na łóżku.
- Nie zasypiaj . – rzucił podając mi do ręki szklankę wody.
- Mógłbyś tu nalać czystej, no ale jak wolisz. – zaśmiałam się .
- Ta warga .. co to ma znaczyć ? – zapytał wskazując na usta i lekko ich dotykając.
- Auu. – pisnęłam przymykając oczy . – przewróciłam się na nierównym chodniku.
- Jasne, dzieciom takie bajki ! – krzyknął łapiąc mnie za ramiona. Ścisnął je lekko przymuszając do powiedzenia kto to zrobił .
- To boli . – powiedziałam próbując wyrwać się z jego rąk, ale były zbyt silne.
- Mów .
- Se.. Sebastian .  – nie zdążyłam dokończyć, gdy ten krzyknął :
- No kurwa, wiedziałem . Zabije skurwysyna ! – po czym natychmiast opuścił pokój nie zważając na moje słowa..

2 komentarze:

  1. Piszesz zajebiscie..czekam na kolejna.:)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniale! Jesteś wielka! :)
    Kocham<3 Czekam na kolejną część. :]

    OdpowiedzUsuń