niedziela, 21 sierpnia 2011


W gardle utknęło mi coś ogromnego, coś co nie pozwoliło wydobyć mi z siebie ani słowa.  Ręce drżały bardziej niż kiedykolwiek, a w oczach stanęły łzy. Ścisnął mocno moją dłoń , po czym cichym głosem kontynuował:
- Rok temu dowiedziałem się o tej chorobie, kurewskiej chorobie ! – krzyknął . – Nic już nie mogę zrobić .
- Skarbie, jesteś silny, ja Ci pomogę, razem damy radę . Zobaczysz. – mówiłam z nadzieją w głosie.
- Nie ma na to szans . Pamiętaj, że zawsze Cię będę kochał.  – wtedy z moich oczu mimowolnie popłynęły łzy. Jakby wielka tama z wodą zerwała się pod wpływem wiatru i zaczęła wylewać . Nie mogłam opanować płaczu . Pogładziłam delikatnie Jego dłoń :
- Sebastian, ty byś się nigdy nie poddał . Zawsze walczyłeś o swoje. – połknęłam kilka łez – Kocham Cię. – wyszeptałam po czym wybiegłam z sali . Wpadłam wprost w objęcia Mikołaja. Mój płacz był tak potężny, że Jego bluza w chwilę zamoczona była łzami. Wyszliśmy ze szpitala siadając na ławce w pobliskim parku.
- Zapal mi fajkę . – rzuciłam .
- Ani mi się śni. Siostra, jedziemy do domu. Uspokój się. Wszystko będzie dobrze .
- Zapal mi kurwa tą jebaną fajkę !  Nie dość, że o niczym mi nie powiedziałeś to w dodatku nie starasz mi się pomagać. Co z Ciebie za brat ? Jasna cholera ! – krzyczałam zwracając na siebie uwagę przechodniów lub pędzących lekarzy.
- Masz . – powiedział podając mi szluga. – Jeśli on ma ci pomóc, to proszę bardzo .
- W pierwszy dzień zaniedbałam szkołę, teraz, jak wszystko zaczęło się układać, same nieszczęścia, kłopoty . Boże, co ja mam robić ? – mówiłam tonąc w łzach.
- Pomożemy Mu . – szeptał mi na ucho Mikołaj . Wyciągnął z moich dłoni papierosa, po czym wypalając resztę wziął mnie na ręce zmierzając na PKS. 


                                                             *******************************


- Pobudka . – usłyszałam głos mamy, a chwilę później ostre promienie słońca zaczęły razić moją twarz.  Schowałam głowę pod kołdrę krzycząc, że jest za wcześnie by wstać. Mimo wszystko moje błagania okazały się marne.  Zeszłam na dół przytłoczona siadając przy stole. Nie jadłam, nie miałam za grosz apetytu . Wypiłam łyk herbaty i ruszyłam w stronę pokoju. Zaliczyłam jeszcze szybą kąpiel i nałożyłam lekki makijaż, by ukryć wczorajsze łzy. Wsunęłam jakiś luźny dres i najki. Wzięłam na ramię torbę z tą samą ilością książek co wczoraj.
- Czekaj siostra, podwiozę Cię. – rzucił Mikołaj wchodząc do mnie.
- Yhy . – rzuciłam opuszczając dom. Usiadłam na bujanej ławce w ogrodzie beztrosko trzepocząc nogami. Od wczorajszego dnia nie minęło wiele godzin, a w moim życiu jakby wiele się zmieniło. Patrzyłam na wszystko z innej perspektywy , z perspektywy życia.
- Chodź. – powiedział Mikołaj otwierając garaż.  – Quadem to ty nie pojedziesz na pewno . – rzucił słodko się uśmiechając.  Odwzajemniłam po czym wpakowałam się do czarnego lamborghini . Nie minęło dwadzieścia minut, a już byliśmy na miejscu.
- Jestem za wcześnie . – powiedziałam patrząc na zegarek.
- Wiem .
- No i co teraz ? – mówiłam wkurzona .
- Teraz wysiądź i poczekaj spokojnie na lekcje . – powiedział obchodząc dookoła samochód i otwierając mi drzwi .
- Wielkie dzięki . – odpowiedziałam idąc w przeciwną stronę niż szkoła.
- Młoda damo, tam jest twoja zajebista uczelnia. – rzucił mikołaj.
- Daj sobie siana. – odparłam ukazując mu środkowy palec. Odpuścił. Ruszył swoim wozem na dalsze ulice miasta. Weszłam do parku, stałam pod szpitalem chwile się wahając. Zgasiłam szluga na chodniku i ruszyłam przed siebie. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu. Swoje dłonie położył na moich biodrach i kilkudniowym zarostem otarł się o moją szyję. Lekko musnął mój policzek po czym odwrócił mnie i przysunął do siebie .

2 komentarze:

  1. To albo Mateusz albo Roman ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no dziewczyno czemu w tym momencie zakończyłaś? Teraz musisz szybko dodać kolejny rozdział, bo moja ciekawość z minuty na minutę rośnie ;D Świetna notka, jak już zaczęłam lubić Sebę to ta jego choroba, ale cóż życie ;/ Suuuper jest. Pozdrawiam i do następnego ;p

    OdpowiedzUsuń