poniedziałek, 8 sierpnia 2011


Oczywiście, jakby to nie było, zapomniałam stroju. Zresztą jak połowa dziewczyn. W-f odbył się na luzie . Po usłyszeniu dzwonka wyszłyśmy z dziewczynami spotykając się gdzieś na korytarzu z resztą ekipy. Usiedliśmy na jednej z ławek wymieniając się informacjami.
- No mówcie, jak tam babka z Niemca , bo teraz nas to czeka. – zaczęła Aśka .
- Niezła sztuka . – zaśmiali się . – Ale straszna zołza . Lepiej nie przeginać. – dodał Prosty.
- A jak w-f ? – zapytał Seba .
- Jeśli nie macie stroju to nic wam nie zrobi, jest w porządku . – powiedziałam .  Pierwsza przerwa minęła strasznie szybko. Rozeszliśmy się znów w dwie inne strony.  Zajęliśmy nasze ławki prawie zasypiając podczas wyczytywania możliwości zdobycia ocen z danego przedmiotu.
- Jaka nudaa . – syknęła Julka.
- Cicho, obudziłaś mnie.- jęknęłam próbując zasnąć ponownie.
- Czy ja Wam przeszkadzam ? – zapytała nauczycielka kierując na nas swój wzrok zza okularów.
- Nie. – odpowiedziałyśmy chórem.  Po krótkim czasie poczułam wibracje w kieszeni. Delikatnie wyciągnęłam komórkę czytając  na wyświetlaczu ksywę ‘ Diler ‘ . ‘ Przecież Oni mają teraz w-f ‘  pomyślałam wchodząc w treść smsa . ‘ Z Sebastianem coś nie tak. Chodź tu, szybko ! ‘ .  Zamurowało mnie. Zastanawiałam się, czy to jakieś żarty, lub próba sprawdzenia mnie. Ogarniając wszystkie myśli na bok wstałam mówiąc, że na korytarzu zostawiłam portfel, a tam miałam dość dużą sumę pieniędzy. Nauczycielka nie chcąc wysłuchiwać tłumaczeń pozwoliła mi wyjść. Cholernie szybko pobiegłam na salę sportową, a tuż za sobą zauważyłam lekarzy i stojący przed szkołą ambulans na sygnale.  ‘ Co jest ? ‘  pomyślałam biegnąc. Wleciałam tam rozsuwając wszystkich na boki.
- Sebastian , co jest grane ?  Skarbie. No odezwij się . – krzyczałam dławiąc się łzami. – Kochanie, no proszę Cię ! – nie zdążyłam nic więcej wypłakać , nie pamiętam nawet kiedy odciągnęli mnie od Niego lekarze. Wtuliłam się w ramiona kumpla pytając o co chodzi. Nikt nic nie wiedział, nie mogłam jechać z lekarzami , musiałam tam zostać. Mimo wszystko już na następnej przerwie postanowiliśmy z ekipą uciec prosto do szpitala.
- Wagary w pierwszy dzień. Nieźle.– syknęłam .
- Ee tam. Biegniemy ! – rzucił Mateusz .  Mało co pamiętam z tej drogi. Wiem, że padało. Że w tej burzy deszczu biegliśmy do niego.  Wiem, że płakałam, że co chwilę ktoś przytulał mnie do siebie ocierając łzy.  Wbiegliśmy do budynku, w recepcji szybko zapytaliśmy się o piętro. Kobieta z trudem podała nam numer, po czym nie czekając na windę  pobiegliśmy po schodach.  Znaleźliśmy się na długim, chłodnym korytarzu wpadając wprost na jednego z lekarzy.
- Dzień dobry ! Gdzie tu leży Seba… Sebastian ? – sapaliśmy wszyscy zmęczeni.
- Nie możecie do Niego iść. – powiedział odchodząc od Nas.
- A chcesz się przekonać, że możemy ? – rzucił Diler szukając po milionach pokoi . Usiadłam na najbliższej ławeczce chowając twarz w dłonie. Ryczałam, tak strasznie, jak dziecko, któremu zabrano zabawkę – najcenniejszą.
- Ej, mała. To pewnie jakiś mały wypadek. Przecież nic się nie stało. On żyje. – pocieszał mnie Mateusz.
- Skąd wiemy, co mu się stało ? Przecież rano był taki szczęśliwy, taki kochany. Cholera jasna ! – krzyknęłam łapiąc na sobie wzrok  innych pacjentów.
- Spokojnie . – szepnął Mateusz ocierając moje łzy.  Siedzieliśmy tam kilka godzin. Na marne.  W między czasie odebrałam telefon od mamy z wyrzutami, że uciekłam już w pierwszy dzień, ale nie wzięłam tego pod największą uwagę .  Czekałam tylko na jakąś informację dotyczącą Sebastiana. Dochodziła już dwudziesta. Niektórzy zwinęli się już do domu, musieli. Rozumiałam ich. Powiedziałam, że poczekam i dam im znać, gdy się czegoś dowiem.  Siedziałam tak w ciszy i chłodzie szpitalnych korytarzy. Po godzinie wyszedł jakiś lekarz.
- Przepraszam, czy pan jest lekarzem Sebastiana ?
- Tak. Tego młodego chłopaka ?
- Tak. Proszę mi powiedzieć co z Nim ? – zapytałam .
- A kim Pani jest ?
- Dziewczyną .
- Niestety nie mogę udzielać takich informacji, ponieważ nie jest pani nikim z rodziny pacjenta.
- A czy mogę się z Nim zobaczyć ?
- Chwileczkę. – powiedział, po czym cofnął się do pokoju.  – proszę bardzo . – rzucił otwierając mi drzwi.  Cholernie bałam się tam wchodzić. Nie wiem dlaczego, ale ciarki towarzyszyły mi przez cały pobyt w tamtym miejscu.  Weszłam do białego pokoju. Leżał tam podłączony z każdej możliwej strony do różnych przyrządów. Głowę owiniętą miał w bandaż. Mimowolnie popłynęły mi łzy.
- Nie płacz. – wyszeptał wyciągając do mnie rękę.
- Jesteś dla mnie wszystkim. Nie przeżyje bez Ciebie. Nie wiem z jakiego powodu tutaj jesteś, ale ja zrobię wszystko żebyś tylko stąd wyszedł. Ja chcę Ciebie znów przy sobie. Kochanie. – nie mogłam dokończyć zdania, co chwilę łzy napływały mi do ust.  Usiadłam obok Niego. Przyciągnął mnie do siebie i otarł kciukiem łzy. Pocałował w usta składając obietnicę.
- Będę z Tobą zawsze, pamiętaj .
Nie odpowiedziałam. Rozpłakałam mu się w rękaw.
- Powiedz, co się stało ? – zapytałam bardziej spokojna.
- Ee.. to nic wielkiego .  – szepnął trzymając moje ręce.
- Powiedz mi co jest grane ! Ja czuje, że coś jest nie w porządku ! – krzyczałam znów dławiąc się łzami.
- Dobrze. Powiem Ci . – zaczął . – To trwa już trzy lata. Ojciec , kiedy dowiedział się, że jesteśmy razem, powiedział mi wprost – mówisz Jej albo wyjeżdżamy z miasta. Nie chciałem żadnej z tych rzeczy, dlatego widziałaś na mojej twarzy to , czego nie powinnaś. Gdyby nie ten wypadek dzisiaj , pewnie nie chciałbym uświadamiać Cię w tym wszystkim. Ale teraz już muszę, nie chcę Cię oszukiwać. – przerwał przełykając ślinę. W Jego oczach wyczułam strach, a chwilę później pojawiły się w nich łzy ..

4 komentarze:

  1. Nieźle napięcie zbudowałaś, czekam na kolejną notke :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na następny <3 , a ten jest na prawdę dobry .

    OdpowiedzUsuń
  3. No co z nim ?
    Chcemy następną < 3.
    Uwielbiam to !

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej dlaczego skończyłaś w tym momemcie? Jak mogłaś? Ja nie wytrzymam do kolejnej notki ;( Po prostu jest fenomenalnie! Zaskakujesz mnie swoimi pomysłami. Suuuuper! Pozdrawiam i do szybkiego następnego ;p

    OdpowiedzUsuń