wtorek, 12 lipca 2011

Zdziwiona tą sytuacją ruszyłam prostą ścieżką do domu. Całą drogę zastanawiałam się, co tak w zasadzie się dzieje. Nie wątpiłam w miłość, ani też w przyjaźń. Dobrze wiedziałam czego chcę, ale sprawy same zaczęły się dziwnie komplikować. Przecież Sebastian był moją miłością, kochała Go, a Mateusz, najlepszy przyjaciel jakiego mogłam znaleźć. Wyrwałam się z tych myśli wchodząc cicho do domu. Nie chcąc obudzić rodziców ściągnęłam buty na palcach zmierzając do góry. Nagle za sobą usłyszałam głos taty :
- Ładnie to się tak wraca do domu, co nie ? - zaśmiał się siedząc w kuchni.
- Taa, a co ty tu robisz ? - zapytałam .
- Głodny się zrobiłem, więc zszedłem coś przekąsić. - rzucił podając mi jabłko. Usiadłam obok niego wciągając nocny posiłek . Rozmawialiśmy tak przez dość długi czas, o wszystkim. Nawet nie spodzialiśmy się, gdy po schodach zeszła mama pytając , co my tu robimy o tej porze. Wszyscy rozeszliśmy się do siebie uciekając przez złą mamą . Wpadłam jak szalona do pokoju siadając na łóżku. W głowie wciąż miałam dzisiejszą noc, ale nic to . Położyłam się spać słodko zasypiając.

                                                                     *************

Rano przebudziła mnie mama, która weszła do pokoju odsłaniając mi rolety z okien. Nie działały na Nią moje słowa , krzyki i chowanie głowy pod kołdrę. ' Kac morderca ' powiedziała wychodząc . Wtedy znów zabrakło mi opieki Sebastiana. Przecież powinien tu być, zawsze dawał mi swoje leki przeciwbólowe , przygotowywał swoje pyszne śniadania, był taki słodki stojąc przede mną w samych szortach. Spojrzałam przez okno przyglądając się zmierzającym ludziom. Sam pośpiech na ulicy i zero uśmiechu na ustach. Kiwnęłam głową idąc na śniadanie. Zjadłam jakąś szybką bułkę i haustem wypiłem gorącą herbatę. Poszłam się wykąpać z radością wskakując do wypełnionej wodą i pianą wanny. Ubrałam się, uczesałam i z lekka pomalowałam. Wszystko to robiłam na szybko, by jak najprędzej zobaczyć Sebę. Ubrałam buty, po czym wyszłam z domu. Nie minęło kilka minut, a już stałam pod Jego drzwiami oczekując Jego wyjścia. Otworzył Jego mama, uśmiechnięta w czerwonym fartuchu .
- Słucham Cię ? - powiedziała spokojnym głosem.
- Dzień dobry. Ja do Sebastiana ..
- Nie ma ! - krzyknął gdzieś z wnętrza domu ojciec.
- Oj, jest, jest. Poczekaj w ogrodzie. O, tutaj - powiedziała wskazując na bujaną ławkę - a ja go zaraz zawołam.
Zrobiłam jak kazała, mimo to dziwnie czułam się oczekując Jego, a za oknem czuć na sobie spojrzenie Jego ojca. Zastanawiałam się za co On mnie tak nienawidzi . Nie zdążyłam dojść do jakiejkolwiek odpowiedzi, gdy z domu wyszedł Sebastian.
- Kochanie! - krzyknęłam podbiegając do Niego i dając mu słodkiego buziaka w usta.
- No cześć. - powiedział przytulając mnie do siebie. - Przepraszam za wczoraj, więcej się to nie powtórzy.
- Nie ma sprawy. - odpowiedziałam biorąc go za rękę.
- Park ? - zapytał całując mnie w czoło.
- Jak zawsze o tej porze.
Szliśmy ulicą śmiejąc się w najlepsze, opowiadaliśmy jakieś niestworzone historie i kontynuowaliśmy wygłupy. Przechodząc obok pksu wybiegła z Niego Miśka. Laska z wczorajszej imprezy.
- Cześć. - powiedziała słodko się uśmiechając.
- No nie wiedziałem, że takie dziewczyny tutaj macie . - powiedział Seba śmiejąc się.  Z całej siły uderzyłam go z łokcia w brzuch do tego stopnia, że aż zaczął piszczeć.
- Spadaj ! - powiedziałam omijając pustaka szerokim łukiem.
- Przecież jestem teraz z Wami. Idziecie do parku ? To czekajcie, ja też idę. - powiedziałam idąc za nami.
- Nie ma takiej opcji. Idź sobie sama, ja się z Tobą na ulicy nie pokażę, wybacz. - rzuciłam zmierzając przed siebie . Oczywiście, jakby to nie było Sebastian dotrzymał Jej towarzystwa. Weszłam do parku przysiadując się do grupy.
- Gdzie Seba ? - zapytał Roman .
- Idzie z Twoim plastikiem . - rzuciłam siadając obok lasek. Nagle Roman ruszył w ich stronę wchodząc pomiędzy i dość głośnym tonem powiedział ' odpierdol się od Niej ' .
- Ej, koleś wyluzuj . - usłyszałam z ust Sebastiana.
- Spokojnie . - rzuciłam biorąc Sebastiana do siebie. Chwilę później dotarł do Nas Mateusz. Ukradkiem spoglądałam na Niego nie wiedząc jak się zachować. Zachowywał się tak, jakby pomiędzy nami nic się nie stało . Gdy wszyscy ruszyliśmy obejrzeć nowego bmx'a Kuby złapałam Mateusza za ramię.
- Co jest ? - zapytałam.
- Nic. Toczy się. - odpowiedział .
- Możemy pogadać  ?
- Jasne.
Poszliśmy usiąść na jednej z ławek naprzeciw grupy.
- Wiesz .. - zaczął - nie chcę żebyś była oszukiwana.
- Przez kogo?
- Przez miłość swojego życia .
- Nie rozumiem ..
- Pogadaj szczerze z Sebastianem, chyba jest Ci winien wyjaśnienia.
- Jakie wyjaśnienia ?
- Jak ci wytłumaczył nieobecność na wczorajszej imprezie, no jak ? - zapytał .
- Musiał coś pomóc w domu, chyba ojcu .
- Pomóc, dobre sobie. - zaśmiał się, po czym wstając wziął mnie ze sobą do grupy...

3 komentarze:

  1. kurcze xd jaram sie tym ; d
    czekam na nowyy : D

    OdpowiedzUsuń
  2. Sebastian ? A był taki fajny i wgl. Teraz miałby się okazać kłamcą ? Czekam na nowy. <3.

    OdpowiedzUsuń
  3. ei przecież jej ojciec umarł

    OdpowiedzUsuń