czwartek, 14 lipca 2011

Siedzieliśmy jeszcze chwilę śmiejąc się i wygłupiając. Po jakimś czasie postanowiliśmy rozejść się do domu, każdy i tak miał jakąś pracę, czy wyjazd. Ruszyliśmy z Sebastianem przytulając się do siebie. Szliśmy tak całą drogę nic nie mówiąc. W końcu doszliśmy do mojego domu. Przytuliłam go tak mocno, jakbym żegnała się z nim na długi czas. ' Auu ' pisnął, gdy mocno ścisnęłam Jego żebra.
- Co jest ? - zapytałam wgapiając się w Jego oczy.
- Nic, ale uważaj, bo z tej miłości to mi żebra połamiesz. - zaśmiał się całując mnie na pożegnanie. Weszłam do domu kierując się wprost do swojego pokoju. I już taka osoba jak ja zaczęła się zastanawiać nad słowami Mateusza. Czy aby on nie kłamie chcąc wgryźć się w mój związek, czy może Seba ma coś do ukrycia. Głowiłam się tak całą godzinę odchodząc już prawie od zmysłów. Zeszłam na dół na wołający mnie zapach pieczeni. Zjedliśmy rodzinną kolację, po czym każdy rozszedł się w swoją stronę. Mama do zmywania, tata do dokumentów, a ja na miasto. Siedząc na ławce zadzwoniłam do Sebastiana.
- Możesz przyjść do parku ? - zapytałam .
- Nie bardzo - odpowiedział niepewnym głosem.
- Proszę, czekam na naszej ławce. Cześć. - rzuciłam chowając telefon w bluzę. Po piętnastu minutach z daleka ujrzałam idącą postać. Na głowie miał czapkę z daszkiem, luźny t-shirt, szerokie spodnie i zielone najki. Usiadł obok mnie czule mnie obejmując.
- Coś się stało ? - zapytał .
- Nie, chciałam Cię tylko zobaczyć. - odpowiedziałam wtulając się w Jego ramiona. - Chodźmy się gdzieś przejść. - zaproponowałam ciągnąc go na miasto. W połowie drogi i naszych słodkich rozmów przypomniałam sobie , że dziś w wieczornych godzinach otwierają nowe centrum handlowe. Szybkim tempem pobiegłam do domu po pieniądze karząc mu poczekać na pobliskim przystanku. Wbiegłam po schodach po drodze wyciągając jakieś zaskórniaki od rodziców. Mama pokiwała głową mrucząc pod nosem ' zakupoholiczka ' . Z uśmiechem wybiegłam zbliżając się do pksu. Obok Sebastiana siedziała ta cała śmieszna Miśka.
- Heej . - zarzuciła puszczając mi oczko. Jej jedna dłoń wędrowała po udach Seby, druga lekko przesuwała się po Jego szyi.
- Możesz się od Niego odjebać? Spadaj do Romana. - krzyknęłam wyrywając Sebastiana z Jej rąk. - jak mogłeś pozwolić Jej na coś takiego ? - męczyłam go tymi pytaniami całą drogę.
- No przykleiła się taka i coś mi tak gadała.
- Taa, za karę zapraszam cię teraz na zakupy. - powiedziałam z dumą wchodząc z Nim do centrum.
- Ale najpierw idziemy coś przekąsić - powiedział ciągnąc mnie na samą górę do restauracji. Weszliśmy zajmując ciche miejsce w oddalonym od ludzi stoliku. Usiedliśmy naprzeciw siebie czarując się wzajemnie wzrokiem. Nawet gdy kelner podał nam kartę nie mogliśmy oderwać od siebie wzroku. ' Kocham Cię ' szepnęłam szeroko się uśmiechając. Zamówiliśmy pizzę, i jak się okazało mamy ten sam wypróbowany setki razy rodzaj. Wciągnęliśmy całe ciasto przerzucając na boki cebulę. W równym tempie wstaliśmy odsuwając krzesła. Pomijając fakt iż zrobiliśmy hałas na pół nowo otwartej restauracji podeszliśmy do kasy. Nie zdążyłam wyciągnąć portfela, gdy Seba rzucił zapotrzebowaną kwotę. Wziął mnie za rękę idąc dumnie przed siebie.
- Nie musiałeś. - szepnęłam mu do ucha.
- Oj, nie przesadzaj . - powiedział obejmując mnie ramieniem.
- No to zaczynamy ! - krzyknęłam wchodząc do setki ulubionych marek sklepów, do których nigdy nie miałam dostępu w okolicy. Zaczęłam przebierać miliony t-shirtów pytając o opinię Sebastiana . A on, śmiał się jak głupek w każdym sklepie szukając fotela dla czekających. Na końcu korytarza wpadliśmy do sklepu z cudownymi czapkami z daszkiem. Miliony kolorów, setki gatunków. Zaczęłam przymierzać każdą śmiejąc się przy tym jak głupia.
- Pokaż tą . - powiedziałam do Seby zdejmując mu Jego czapkę z głowy. Nagle nad okiem zauważyłam cholernie wielkie przecięcie z niezaschniętą jeszcze krwią. To była świeża rana , Sebastian wyrwał mi czapkę z rąk i zakładając ją na głowę wyprowadził mnie zaszokowaną ze sklepu...

2 komentarze: