niedziela, 10 lipca 2011

Po przekąszonym obiedzie postanowiliśmy wypróbować moją deskę - prezent od rodziców . Zmierzaliśmy do skate parku słodko się przytulając . Mijający ludzie dziwnie patrzyli się na nasze szczęście. A stare babcie już miały temat na swoje plotki. Mało mnie to obchodziło, dlatego przechodząc obok nich namiętnie pocałowałam Sebastiana szepcząc mu ' Kocham Cię ' . Doszliśmy na miejsce , gdzie była już cała nasza grupa. Tym, którzy jeszcze Go nie znali przedstawiłam im się nawzajem. Załapali wspólny język, a ja poszłam ćwiczyć na rampie. O pomoc poprosiłam Mateusza, który trenował tam codziennie.
- Szczęścia Wam życzę . - powiedział zbijając pionę .
- Dzięki. - rzuciłam spoglądając na Jego ukryte pod czapką oczy. Były zaszklone , a mimo to ciągle się do mnie uśmiechał .
- To co chcesz przećwiczyć ? - zapytał unosząc do góry głowę.
- Może zjazd, bo coś ostatnio mi nie idzie . - odpowiedziałam uśmiechając się. Ćwiczyliśmy tak ponad godzinę, a reszta siedziała na ławce przyglądając się nam lub śmiejąc się z czegokolwiek. Wzrok Sebastiana nie schodził ze mnie przez cały czas. Podeszłam do niego całując go w policzek. ' Uważaj bo będę zazdrosny ' szepnął mi na ucho. Zaśmiałam się wtulając się w Jego ramiona. Cały dzień spędziliśmy w parku wygłupiając się w najlepsze. Nagle ktoś wyleciał z propozycją wyjścia dziś wieczorem do klubu . Nie było sprzeciwów tak więc umówiliśmy się w środku na 21 . Rozeszliśmy się do domów, aby móc przygotować się na dobrą imprezę. Sebastian był moim sąsiadem także poszliśmy razem. Obiecał po mnie wpaść przed czasem i razem pójść do klubu. Weszłąm do domu informując mamę o wypadzie dziś wieczorem. Nie miałą sprzeciwów tak więc poszłam do siebie szukając jakiś ciekawych ciuchów. Jak zawsze nic nie mogłam znaleźć. Po kilkuminutowej rozróbie w szafie wyciągnęłam przedarte jeansy i luźny t-shirt. Do kieszeni nawciskałam niemałą milość pieniędzy i komórkę. Zrobiłam lekki makijaż , niezdarnie zaczesałam włosy i wciągnłęam pomarańczowe trampki. Zeszłam na dół siadając na blacie . Ukradłam mamie jedno jabłko , które miała przygotowane do sałatki. Spojrzała na mnie spod byka rzucając ogórkiem i mamrocząc coś pod nosem. Kończąc jedzenie owocu wyszłam przed dom siadając na hamaku. Jak zawsze w czasie oczekiwania załączyłam w komórce Snake'a. Po jakimś czasie sprawdziłam godzinę, było już grubo po 21. Zadzwoniłąm do Sebastiana, ale ten nie odbierał . Zdenerwowana zmierzałam właśnie do Jego domu, kiedy to oddzwonił .
- Co jest ? - zapytałam .
- Sory, ale dziś nie mogę wyjść. - powiedział dość dziwnym głosem.
- Coś się stało ?
- Nie, nic wielkiego, muszę pomóc tacie, obiecałam mu to już dawno i kompletnie o tym zapomniałem. Pójdziesz sama?
- No okej. - rzuciłam rozłączając połączenie. Przeczuwałam niepokój , Jego głos drżał i był z lekka przestraszony. Nie odpuściłam , poszłam do Niego do domu chcąc go zobaczyć. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi Jego ojciec. Wysoki, dobrze zbudowany , patrzył na mnie z pogardą i wkurzeniem.
- Jest Sebastian ? - zapytałam cichym tonem.
- Nie ! - warknął .
- A gdzie jest ?
- A co Cię to obchodzi ? - krzyknął . - Wynoś się stąd ! - powiedział, po czym zamknął mi przed nosem drzwi. ' Co jest grane ? ' pytałam samą siebie. ' Sama nie dam rady, potrzebuję pomocy ' mówiłam do siebie w myślach. Poszłam do klubu widząc już swoją paczkę . Przy barze zamówiłam coś do picia, po czym podeszłam do nich witając się z każym pokolei.
- Gdzie masz Sebastiana ? - zapytał Roman.
- On, dziś nie może. - wyjąkałam rezygnując z pomysłu, w którym mieli oni mi pomóc.
- No to szkoda. - podsumowała reszta. - Idziemy tańczyć .
Wszyscy poszli zostawiając mnie i Mateusza siedzących naprzeciw siebie.
- Sory, ale muszę na chwilę wyjść. - powiedział zmierzając do toalety.
- Jasne. - odpowiedziałam odbierając zamówienie. Wypiłam łyka przyglądając się ludziom na parkiecie . Ciągle sprawdzałam telefon oczekując na jakąkolwiek wiadomość od Sebastiana. Minęło już 15 minut a Mateusz nie wracał, poszłam w kierunku męskiej toalety żeby obczaić co robi. Z lekka uchyliłam drzwi widząć Jego klęczącego na ziemi.
- Co ty najlepszego wyprawiasz ? - krzyczałam .
- Zostaw mnie .
- Jak możesz brać to białe gówno ? Człowieku !
- Zostaw mnie, mówię ! - ciągle krzyczał . Czułam, że z nim też jest coś nie tak. Przecież już przestał to brać , obiecał, że do tego nie wróci.
- Zawiodłam się na Tobie. - powiedziałam cicho zmierzając do wyjścia.
- Czekaj . - szepnął łapiąc mnie za rękę....

3 komentarze:

  1. A tam Mateusz, wolę wiedzieć co z Sebastianem ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu, boskieeee! Ciekawa jestem co z Sebastianem i co do powiedzenia ma jej Mateusz ;D Pisz szybkoo

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! Fenomenalne! Takiego zwrotu akcji się nie spodziewałam. Oj dziewczyno namieszałaś nieźle. Teraz musisz szybko pisać, bo ja chce wiedzieć co Mateusz ma do powiedzenia ;d
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń