sobota, 26 lutego 2011

Sobotaa. Pobudka o 9, jakiś chamski gościu zapragnął popełnić samobójstwo. Masakra. Pod blokiem pełno glin i karetka. Wszystko na sygnale. No nie dadzą nawet spać, i to w dodatku w weekend. Mówi się trudno, trzeba będzie wstać. Nikogo na chacie nie ma, no więc poranne śniadanie i wskok na kompa. Obczajka gadu, poczta i nk. Ogarniałam się w łazience chyba z godzinę, później postanowiłam wyjść i zapoznać się z nieudacznikiem, który zjebał mi odsypianie. Pewnie się dziwicie dlaczego tak na niego mówię. Wyjaśniam. Na moim osiedlu co jakiś dzień człowiek, albo się zabija, ale próbuje. Dlatego dla mnie to już jest monotonnia. Tak więc zmierzam ku miejscu, w którym nikt nie zamierza się rozejść. Ludzie stoją i wgapiają się jak łysy na grzebień. Spotkałam tam kumpla. Wyjaśnił, że to kolejny pijak. Także nie zawracałam sobie nim głowy. Poszliśmy do parku na małego szluga i powrót na chatę. Za zimno na codzienne pogaduchy, postanowiliśmy je kontynuować na dzisiejszej imprezie . Jedyny melanż, który mnie ciągnie. Coś czuje, że może być gruboo. Ale to się okaże. Gdy już mama wróciła z zakupów, rzuciła swoje sobotnie hasło ' do sprzątania ! '  , oczywiście, nikomu się nie chce ruszyć dupy, ale musiałam . Szybkim ruchem ogarnęłam pokój i salon, a później zaczęło się szykowanie na imprezę. Makijaż, fryzura, gorąca kąpiel i te sprawy. Momentalnie mama wleciała do łazienki.
- Co ty robisz ?
- Jak to co? Przecież mówiłam Ci, że wychodzę.
- No chyba nie dzisiaj.
-No a kiedy? - zaśmiałam się
- Ty chcesz się iść bawić po tym co się stało ?
- A co się takiego stało ?
- To ja tu latam po mieście, załatwiam wszystkie sprawy, ledwo trzymam się na nogach, a ty chcesz się zabawiać w najlepsze - mama usiadła na podłodze i rozpłakała się.
- Mamo, co się dzieje; co się w ogóle stało ?
- Przecież dzisiaj rano .. - nie mogła nic z siebie wydusić, więc postanowiłam dokończyć za nią.
- Jakiś pijak popełnił samobójstwo, znowu. Nic nowego, więc po co te łzy ?
- To był twój ojciec.
Usiadłam na wannie.Mój ojciec odszedł od nas, gdy miałam zaledwie pięć lat. Dlatego go nie poznałam, nie wiedziałam co to był za człowiek. Jedynie co mi mama o nim opowiadała to, to że zawsze pił i bił mamę. Nie chciałam go znać. Wiedziałam, że znajduje się gdzieś w mieście, ale nie zamierzałam go odszukać, nie miałam na to najmniejszych chęci. Za to co zrobił powinien uzyskać najwyższą karę, śmierci, ale to w Polsce jest niedozwolone. Za te wszystkie trudności jakie mama znosiła, gdy w każdą rocznicę , którą powinni razem świętować płakała przy lampce wina, za dni, w których on powinien obchodzić urodziny - cierpiała. Cholernie ją to bolało. Widziałam to, ale nigdy nie potrafiła zdobyć się na szczerość. Nigdy nie potrafiła opowiedzieć mi jakim chamem był mój ojciec, jak cholernie ją krzywdził. Przytuliłam mamę .
  -Wszystko będzie dobrze - powiedziałam
  Mimo tego co się wydarzyło nie postanowiłam opuścić melanżu. Nie wiem dlaczego, ale nie zebrało mi się na sentymenty, może dlatego że go nie pamiętam. I chyba dobrze. Nie chciałabym. Mamę pozostawiam pod opieką starszej siostry, a sama idę utopić sumtki na imprezie. Zobaczymy czy się będzie kleic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz