niedziela, 27 lutego 2011

Melanż zapowiadał się nieźle. Weszłyśmy z kumpelą od razu podbijając do baru. Dołączyli kumple i po odjazdowych kilku kolejkach poszliśmy bawić się na parkiet. Obczaiłam nowego DJ. Nawet niezły, ale nie myślałam, żeby w jakiś konkretny sposób się do niego przystawiać . Kontynuując zabawę ujrzałam wchodząca do klubu blonynęę. Poznałam tą szmatę od razu. Odjebana w najlepsze, szpileczki, krótka mini i mocny makijaż. Od razu spostrzegła nowego, więc szykowała się na podbój. Podciągnęła kieckę wyżej , tak żeby z łatwością można było zauważyć jej tyłek  Poszła. Cholera nie wiem dlaczego mnie to tak interesowało, o czym gadają, co planują. Nie mam pojęcia. Poszłam usiąść . Zamówiłam daniells'a  i wyjebując go do dna poczułam cholerną zazdrość - jeśli ona może to ja tez. Wybrałam się na górę, gdzie ta szmata zarywała do niego. Siedziała mu na kolanach. Facet wydawał mi się być naiwny, skoro pozwolił takiemu pustakowi zając się sobą. Skończyła się piosenka, ale on chyba tego nie zauważył . Podeszłam i wybrałam coś na szybko. Swedish House Mafia . Wróciły wspomnienia. Kawałek przy którym nieźle zabawiałam się z moim byłym, kawałek przy którym on zrobił odbijanego, kawałek przy którym później on mnie zdradził.. DJ odwrócił się spoglądając na mnie swoimi wielkimi, niebieskimi oczami. Poznałam go. To on . Ten kretyn. Za pierwszym razem nie ogarnęłam kim jest. Cholera. Przypadki chodzą po ludziach. Nie chcąc z nim gadać zbiegłam na dół. On zrzucił blond plastik z kolan i wybiegł za mną. Zdążył mnie dogonić już poza klubem. Złapał za rękę. Poczułam to uczucie, znowu wszystko wróciło . Bicie serca wzrosło , a tętno zdobywało maksymalną prędkość. Nie wiedziałam co się dzieje. Staliśmy tak wgapieni w siebie chyba przez dziesięć minut. Momentalnie on wręczył mi karteczkę do ręki i poszedł zając się pracą. Nie chcąc wracać do klubu , poszłam w dawne miejsce. W miejsce, w którym spędzaliśmy ze sobą cholernie dużo czasu. W miejsce, dla którego poświęcałam całą siebie, by tam być. Rzucałam naukę, szkołę, pilne wyjazdy. Ale byłam. Teraz też. Trzymając w ręku karteczkę wahałam się czy przeczytać. Bałam się bólu jaki może ona pozostawić wspomnień, które wrócą i nie opuszczą mojego serca. Nie chciałam tego . Zostawiłam ją nieodczytaną koło kamienia, na którym najczęściej siedziałam. Tak żebyś wiedział, że byłam. Żebyś mógł sobie trochę potęsknić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz