poniedziałek, 2 maja 2011

Przebudziłam się znów po jakimś czasie. Wszystko doszczętnie mnie bolało. Czułam jakby każda kość w mojej prawej nodze była połamana na najmniejsze kawałeczki. Ból po dotknięciu kolana był jeszcze większy. Nie miałam sił by wstać, nawet by cokolwiek mówić. Nie ruszałam się, czekałam tylko na kogoś , kto przyjdzie i wyciągnie mnie z tego cholerstwa. Nie minęła chwila, a w drzwiach pojawił się znów on. Roman, z cwaniackim uśmieszkiem na twarz. Rozsiadł się koło mnie z założonymi rękami na początku nic nie mówiąc. Znów o moje nozdrza obił się jego zapach , znów miał na sobie tę samą bluzę, w której tonęłam, gdy było mi zimno, znów miał to identyczne do poprzedniego spojrzenie, znów z tą samą siłą jego usta kierowały się w moją stronę. Byłam bezwładna , zaczęłam się gubić między wróć a spadaj. Między przepraszam a przeproś.


Objął mnie ręką szepcząc ' przepraszam, mała ' . Zmiękłam, kompletnie nie wiedziałam co robić, nie wiedziałam co mówić. Wtuliłam się w jego ramiona czerpiąc z tamtej chwili jak najwięcej. Liczyłam na to, że się zmienił , że rzucił dragi , nadmierną ilość alkoholu , szczeniackie zachowanie. Chciałam żeby był, choć w najmniejszym stopniu znów coś dla mnie znaczył. Próbując cokolwiek powiedzieć wyjąkałam tylko ciche ' ałł ' spowodowane bólem w klatce piersiowej. Szepcząc udało mi się nawiązać z nim rozmowę:
 - powiedz mi, co ja tu robię.
 - skarbie, odpoczywaj teraz. nie przejmuj się tym co było, ja wszystko załatwię.
 - ale dlaczego ja tutaj jestem ?
 - to wszystko przez Mateusza, to on .
 - ale co on zrobił?
 - nieważne. śpij sobie teraz . - wyszedł całując mnie w czoło. I znowu setki myśli rozdzierało moją głowę, znowu te rozmyślenia co i przez kogo. Nie miałam sił by myśleć, by nad czymkolwiek się zastanawiać. Położyłam się spać pragnąc braku jakiegokolwiek snu, który znów zrujnowałby całą układankę, który znów doprowadził by mnie do błądzących myśli.

1 komentarz: