sobota, 12 marca 2011

Po przyjściu do domu walnęłam się na łóżko z myślą o upragnionym już od rana odpoczynku. Niestety . Godzinę później zadzwoniła Wiola przypominając mi, że dziś trening na niedzielny mecz. Cholernie wkurzona wstałam zwijając strój sportowy i jakąś wodę. Wyszłam z domu dość żółwim krokiem. Nie miałam chęci na jakiekolwiek cyrki na boisku i kłótnie z tą nieudacznicą z drużyny. Idąc spotkałam Mateusza stojącego na pks'ie.
 - Jedziesz gdzieś ? - zapytałam
 - Nie. Wyszedłem z domu zapalić . - powiedział dając mi buziaka w policzek
 - Myślałam, że już to rzuciłeś - odparłam wyciągając mu fajkę z ust i biorąc bucha .
 - Wzajemnie - wziął mi szluga i wyrzucił za siebie.
 - Idiota .
 - Ej, maleńka . Nie pozwalaj sobie .
- A bo co ?
 - A bo ja tak mówię. A ty gdzie się w ogóle wybierasz ?
 - Na trening.
- A to idę z tobą . - powiedział łapiąc mnie za rękę. Natychmiast rozłączyłam nasze dłonie. Nie chciałam cierpieć po raz kolejny , wiedziałam już co mnie czeka. Widziałam to w jego oczach . Włożyłam rękę do kieszeni idąc dumnie przed siebie. Doszliśmy na miejsce. Posadziłam go na trybunach a sama poszłam się przebrać . Oczywiście ominęła mnie durna rozgrzewka , i dobrze. Weszłam na boisko w momencie gdy trener nakazał już nam zagrać mecz. Wtedy odezwała się walnięta Anka :
 - Przepraszam bardzo, ale ona nie była na rozgrzewce - wskazała na mnie palcem
 - Wiem, przepraszam, ale spóźniłam się , a co do rozgrzewki to zrobiłam ją biegnąc na trening.
 - No i po sprawie - odpowiedział trener ściągając tą idiotkę z boiska.  Graliśmy dość zacięty mecz. Temu wszystkiemu przyglądał się Mateusz, a dwa krzesła obok siedziała ta zołza. Nie zwracałam na nią uwagi , Mati wysyłał mi oczka , a ja jemu całusy . Anka wszystkiemu przyglądała się z boku, ale szczerze miałam to w dupie. I tak może mi tylko polatać koło tyłka. W pewnej chwili piłka, którą miałam na atak cholernie mi zeszła , cudem odbiła się o rękę jednego z przeciwników, ale poleciała tuż na trybuny wpadając na Mateusza, który jej nie widział, bo był zajęty telefonem i wylewała mu cały sok na spodnie. Nie mogłam do niego iść , bo musiałam dokończyć mecz . Chwilę później było już po pierwszym secie i nadszedł czas na przerwę. Chciałam pójść do niego żeby móc go przeprosić , ale nigdzie go nie widziałam . Więc postanowiłam wybrać się do szatni po wodę.  Wchodząc w moje oczy wbił się obraz, kiedy to Anka klęczała przed Mateuszem i próbowała mu zdjąć spodnie. Natychmiast stamtąd wybiegłam . Chciałam zmierzac ku wyjściu gdy złapał mnie trener, który kazał wskoczyć na boisko i  kontynuować grę. Dołączyła do drużyny również ta szmata. Kiedy piłka leciała na mnie, ta wjebała się przede mnie uderzając tym samym łokciem prosto w mój nos.
 - Ty kurwo . - krzyknęłam gdy zobaczyłam na mojej ręce krew, tuż po otarciu bólu.
 - To było nie chcący .
 - Ja ci suko zaraz pokażę niechcący .
 Wtedy na boisko wleciał trener z tym swoim co tu się dzieje.
 - No niech sobie pan popatrzy, co ona mi zrobiła .
 - Przecież ja nie chciałam . To było przypadkiem.
 - No przecież Ania mówi, że nie zamierzała tego . - zaczął ją bronic trener . I odszedł odbierając telefon.
 - Mówisz, że to niechcący . Dziwka z Ciebie jest i tyle ci powiem .
 - Zazdrościsz, bo gość, który przyszedł z Tobą woli zabawiać się ze mną ? - powiedziała
 - Zabawiać ?  Każdego gacha tak zabawiasz ? Weź dziwko wskocz pod lampę, tam gdzie, jest Twoje miejsce . I tam możesz wygryźc jakieś szmaty, które zwijają ci spod dupy klientów, a nie mi się tu będziesz odmachiwać .
Spojrzała na mnie z pogardą, po czym odwróciła się ku wyjściu .
- Nie kazałam Ci wyjść . - krzyknęłam 
 - Coś jeszcze ? - podeszła do mnie cwaniacko się uśmiechając .
 - Tak . Nie rozumiem dlaczego faceci tak na Ciebie lecą , coś mi tu nie gra . Masz nieładny nos. Może wprowadzę trochę korekty? - powiedziałam uderzając ją pięścią . Upadła na ziemię, udając swój wielki ból. Podbiegł do niej Mateusz z ryjem na mnie . Odeszłam , wybierając się do szatni i środkowym palcem udowadniając jak bardzo mam na nich wyjebane .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz